Zamrugałam powoli i oślepiło mnie światło. Po chwili spokojniej otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Obok mnie leżała Nicole. Boże, co?!
- Nicole?!- potrząsnęłam nią, a ta mruknęła coś i zaczęła się budzić. Rose.
- Rose?!- do pomieszczenia weszło pięciu chłopaków.
Jednego już poznałam. Harry. Wysokie i umięśnione ciało zielonookiego kroczyło w naszą stronę z gracją, ale i pewną dzikością.
Drugi był blondynem. Miał niebieskie jak ocean oczy. Wydawał się sympatyczny, bo miał bardzo spokojną twarz, ale to nic, skoro nas porwali i nie wiem gdzie jest Rose. Blondynek był szczupły i nie wysoki.
Trzeci miał czarne włosy, ustawione na żelu. Miał ciemne oczy i szedł jak model. Był chudy. I miał tatuaże na rękach. Ok.
Czwarty miał zarost na twarzy i też był wysoki oraz dobrze zbudowany. Przystojny. Bandana zawiązana na jego nadgarstku dodawała mu złego uroku.
Piąty natomiast miał jasnobrązowe włosy, niebieskie oczy i był z nich najniższy. Był szczupły, ale koszulka z krótkim rękawem ukazywała zarys mięśni.
Cała piątka była przystojna, ale to zielonooki loczek zwrócił moją uwagę.
Wyczułam po swojej lewej stronie ruch. Nicole. Obudziła się. Spojrzałam na nią, patrzyła na nich tak samo jak ja. Zszokowana.
- Czego od nas chcecie?- spytała spokojnie, ale wyczułam wrogość w jej głosie. Piątka wspaniałych uśmiechnęła się.
- Was. Po prostu jesteście nam potrzebne.- powiedział blondyn. Miał ciekawy akcent. Uroczy.
- Do czego?- zapytałam, oczekując sensownej odpowiedzi.
- Do...- zaczął szatyn z bandaną, ale nie mógł skończyć, bo do sali weszła wściekła... Rose?
- Nie miało tak być!- krzyknęła, stanęła przed nami i wycelowała w chłopaków pistolet. Naładowany.
Odsunęli się natychmiastowo.- Miało być pokojowo, a wy je po prostu porwaliście.- warknęła. Brunet się zaśmiał.- Zamknij się, Zayn.- zamknął się. Zayn. Dobra. Koniec.
- Co się tu, do jasnej cholery, dzieje?!- krzyknęła Nicole. Była przerażona. Tak samo jak ja z resztą.
Rose się do nas odwróciła, a na jej policzku zobaczyłyśmy siniaka.
- Kto ci to zrobił?!- wstałyśmy szybko, a ona się odsunęła.
- Nie ważne. To to co chciałam wam powiedzieć.- zaczęła i opuściła pistolet. Co?- Jestem agentką. Nie wyjechałam na studia. Nie tylko. Miałam szkolenie. Ci tutaj...- wskazała chłopaków, którzy uśmiechnęli się i pomachali do nas.- ... to ludzie z mojej grupy. Wspólnicy, że tak ich nazwę. Chcieli was, bo dowiedzieli się, że nauczyłam was paru rzeczy.- samoobrona. Westchnęłam.- Chcą was w swoich szeregach. Przepraszam.- skończyła cicho. W jej oczach zamajaczyły łzy i wyszła szybko, zostawiając nas na pastwę losu tych... kretynów.
Zapowiada się gorąco.
___________________________________________________
Witam!
Przepraszam, że tak długo nic nie wstawiałam, ale miałam problemy. Wybaczcie.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba i będziecie cierpliwie czekać na następne.
Miłego wieczora. :)
+
1. Jak myślicie- co będzie dalej?
2. Co Wam się podoba w tym opowiadaniu?
3. Macie/ mieliście już ferie?
☺